16 marca 2006

From Where I Came nobody knows

Działo się.
Tak jak nie rozumiałem dlaczego zarówno K a.k.a P oraz K tak szybko sie zawineli tak teraz domyślam się ze poprostu za dobrze popiliśmy. Wódki, jak zawsze było wiele, tematów może mniej. Standardowo - nasza bolączka - polityka, zakresowość monitorów, ilość kanalow na soundcrafcie, wspólna z E płyta, kilka narzekań na polske jako kraj i to w sumie teoretycznie wszytko bo rozmowy na zasadzie duetu do żadkości nie należały, a tych jak wiadomo nie spisze bo albo nie znam ich albo nie nadają się na upublicznianie. Tak jak balansowałem na krawędzi przytomności tak E napierdoliła się wybitnie, a mnie się wydawało że ona ma mocną głowę chociażby po ostatnim chlaniu. Pomyliłem się ;). Tak więc zostałem zawodowym usypiaczem. Gdy wszyscy padli mi się wkręciło wzgledne sprzątanie i tak od ściany do ściany turlalem sie z pokoju do kuchni z kuchni do pokoju. Policjanci oczywiscie byli. Byli też mili także obyło się bez większego szału. A teraz niestety powrót do rzeczywistości. Po za tym cała reszta rozmów i innych myśli nie nadaje się na blogi, bo w końcu kurwa to nie In my mind. Pozdrawiam

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

spoko, my ostatnio dyskutowalismy o bialych myrzynach zoltych latynosach i czarnych bialych itp.. wkoncu sie okazalo ze mulat to bialy hehehe pozdr!

PS ty,do mnie sa 2 linki na bloga:Pcos sie chyba popierd***** ;)

Holdcut pisze...

cos napewno :)