05 maja 2006

Ech... cz.2

Ech...
Zajarałem się ostatnio Stina Nordenstam. W szczególności płytą Dynamite z 1996r. Wszyscy kreatorzy klimatu i manipulatorzy nastrojami mogą sie schować. Jestem mega zajarany tą płytą. W szczególności teraz gdy potrzebuje wewnętrznego spokoju, nie chce mi się robić herbaty i męczą mnie nerki. Płyta, może odległa od hip-hop'u wymiata ponad wszystko, choć niektórzy twierdzą bliskość do Bjork, to po wielu przesłuchaniach już śmiem twierdzić, że odległe to jest od durnego podrabiania lub kreowania. Uwielbiam te gitary. Gorąco polecam.

Brak komentarzy: