09 marca 2006

Spadek

Jest coś w tym, że jakoś nie potrafiłem w miare obiektywnie podejść do tej notki. Wreszcie się udało. Zacznę od, w sumie, pierdół. Czy haceriada na 15000 znaków to jakiś powrót do formy? Z pewnością coś w tym jest bo ostatnio ciężko było mi wyklecić kilka zdań a co dopiero trzymać się jednego konkretnego tematu przez dłużej niż 7 zdań. Coż. Teraz się udało. A to może tylko cieszyć.
Syriana, Chaos, Shinobi i kilka innych obrazów to z pewnością koncepty dla mnie bardzo ważne w moim amatorskim podpatrywaniu filmów. Threat na swój socjologiczny w sumie kontekst też jest ciekawym obrazem ale oskary dla Crasha w końcu przełamały ten dziki pęd za równouprawnieniem. To nie jest tak że ja jestem homofobem, bo potępiam Kaczyńskiego za stłumienie parad wolności. Skoro górnicy mogą, geje niech sobie też biegają z transparentami po tych ulicach jak nic bardziej kreatywnego do roboty nie mają. Ich sprawa. Ale żygam już tym gejem wszędzie. Na bilbordach, w gazecie w filmie w kreskówce w żartach, felietonach, gdziekolwiek by się nie pojawił, mam go dość. I takie potępienie, a wręcz lekki pstryczek dla rezyserów bazujących na trendach tego tematu okazał się jak najbardziej słuszny. Oczywiście tylko w mojej opinii. Szerzej o tym zjawisku w kontekście muzyki w mojej nowej haceriadzie w numerze bodajże 37 o ile się dobrze w tej numeracji jeszcze łapie. Wracając już do tematyki filmów moje typy to przede wszystkim Syriana. Jeden z najciekawszych ostaniego roku obrazów, które mogą zrobić niezłe wrażenie i przedefiniowac opinie o G.Clooneyu wielu, naprawde wielu osób. Doskonała kreacja i idealna gra aktorska. Przy tym obrazie warto się na chwilę zatrzymać i dogłębnie przemyśleć kwestie nie tyle islamu ile samego bliskiego wschodu i faktycznych ich interesów a przede wszystkim interesu najwyższych USA. To dobry podtekst dla tego filmu. Idąc tropem obrazów traktujących o fantycznej ortodoksyjnej religijności polecam The War Within z podtekstem psychologicznym. Nie wiem za bardzo jakie było zamierzenie reżysera, bo problem w sumie jest wielowatkowy, ale można dzięki temu dziełu nieco pojąć istotę terroryzmu i walki dla wpojonych na zasadzie prania mózgu idei religijnych. Kto w tym filmie ostatecznie tak naprawdę był szczęśliwy? Allah napewno nie. Shinobi natomiast to dobre dzieło japońskich mistrzów. Warto spojrzeć

Tyle o filmach bo w sumie o nich nie chciałem pisać. Takie schorzenie i nieodparta chęc dzielenia się wartościowymi rzeczami.
Tak czy siak, gdyby ktoś zapytał mie o obecny stan ducha i kwestie podjęcia decyzji to bym tak nie za bardzo potrafił odpowiedzieć, gdyż kapitalizm sam w sobie niestety zmusza nas wszystkich do opuszczenia popapranego kraju wydającego się jako kraj bez pespektyw. Opuszczenia mimo jakiegoś szczebla uczuć, uczuciowości samej w sobie. Zostaliśmy chyba tak wychowani, by realizować swoje marzenia kosztem prawdziwych i jedynych wartości. Moje plany jednak wiążą się nie tyle z materialnymi aspekatami, a nawet nie wiąża się z chęcią rozpoczęcia nowego życia, bo jednak trudno przekreślić i zpomnieć o dorobku mojego dotychczasowego życia, a traktuje go jako mimo wszystko jak na moje możliwości inponujący. Bo jest i wytwórnia i wiedza muzyczna i spełnione kilka marzeń i etap spełniania nowych i 10 płyt w stażu i sama dość obszerna biografia. I choć nie traktuje tak naprawdę niczego poważnie i w sumie olewam te wszystkie rzeczy dnia dzisiejszego to mimo wszystko zabolało mine to że żyjemy w realiach takich a nie innych gdzie nie może się wiele rzeczy narodzić, a bynajmniej bardzo tego nie chce bym nie musiał być zdeterminowany wyborem pomiędzy dobrem a... hmmm... dobrem? Między marzeniami a uczuciami, miedzy marzeniami a marzeniami, między marzeniami a wartościami, między czymkolwiek. To jest niestety spadek jaki otrzymujemy po pokoleni nad nami i nikomu innemu jak im dziękować powinniśmy. To w sumie boli, bo przeciez realia ustanawiamy sobie sami, ustanawiamy je własnym pociechom. A ja nie jestem zadowolony z dzisiejszych realiów. Kogo bym nie zapytał z kim bym nie rozmawiał każdy rozważa swoją przyszłośc w kategoriach zagranica nie widząc tutaj dla siebie godnych perspektyw. Najciekawsze jest to, że nie prowadze już rozważań na temat miłości, przyjaźni, nienawiści, zaangażowania lub jego braku, ale na zasadzie trybu życia z dnia na dzień. Moje przyszłościowe plany to raczej szkielet, sam pień drzewa. To powinno tez martwić mnie nie martwi.

Tak czy inaczej odczuwam delikatny rozwój co też mnie motywuje do dalszego wysiłku, o wódce jednak pamiętając jak zawsze.

Tak optymistycznie zakończe, by dalej dokonywać swego dzieła. Was natomiast jak zwykle gorąco pozdrawiam.

Acha. jak pisze o sztuce i tetrze to już kurde nie komentujecie he? :) hehehe. Pozdrawiam raz jeszcze

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

fuck! juz drugi raz pisze commenta.. apropos filmow.. ostatnio jakos zaden nie robi na mnie wrazenia..ale nie widzialam tego o ktorym piszesz, postaram sie go jakos dorwac i mam nadzieje ze tez zachwyci. ogolnie to teraz sie strasznie zajwilam na soundtrack "the Snatch",coz ze film wyszedl 5 lat temu;)

POZDRAWIAM TEZ!